sobota, 5 kwietnia 2014

1963: prolog

Halo, halo, koń się obalo. 
Nie potrafię ładnie się witać (jestem pierogiem, witam prologiem), więc po prostu powiem, że oto znajdujecie się w tym nieszczęsnym skrawku Internetu należącym do mnie. To ja tu mieszam chaos w wielkim kotle i rozchlapuję Wam na ekrany. Będzie bardzo luźno i bardzo tak, jak mi się akurat zachce. Na razie wrzucam prolog opowiadania, które mam zaplanowane już od dawna i czekałam tylko, aż nadejdzie jego czas. I oto nadszedł. Ślicznie proszę o opinie dla podbudowania chwiejnego szkieletu i, cóż, nie mam już chyba nic do dodania.
☮-☮-☮
PROLOG



Dwudziesty drugi listopada roku pańskiego 1963.
Cały świat skupia uwagę na położonym na południu Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, zamieszkanym przez niemal sześćset osiemdziesiąt tysięcy ludzi, drugim co do wielkości mieście stanu Teksas. Około osiemdziesięciu sześciu milionów odbiorników telewizyjnych, zarówno tych nowocześniejszych, kolorowych, jak i czarno-białych, na całym globie przekazuje zszokowanym widzom informację, że właśnie dziś, w Dallas, został zamordowany trzydziesty piąty prezydent USA, następca Dwighta Davida Eisenhowera.
Wieść o zamachu wstrząsa amerykańskim rządem, wstrząsa amerykańskimi obywatelami, wstrząsa amerykańską ziemią. Wstrząsa każdym, do kogo dotrze. Nie od razu dociera jednak do wszystkich.
Kiedy w okolicach godziny trzynastej, wskutek dwóch strzałów, z których jeden uszkodził rdzeń kręgowy, drugi zaś przeszył głowę, John Fitzgerald Kennedy kona w Parkland Hospital, niecałe dwa tysiące mil na zachód, w starym, odrapanym domu, jednym z wielu podobnych mieszczących się przy Haight Street w San Francisco, pewna młoda dziewczyna krzywi się z bólu, wydając na świat syna. Długie, brudne włosy posklejane w grube strąki. Kilka luźnych pasm klei się do mokrej od śliny twarzy. Dawno nieprana, w paru miejscach zaplamiona krwią sukienka, bose stopy. Garstka wąskich, czarnych liter wytatuowanych wokół lewej kostki; “We are all in the gutter, but some of us are looking at the stars*”.
Klęczący przy dziewczynie brodacz raz po raz wbija spojrzenie ciemnych oczu o źrenicach zbyt dużych, zbyt zimnych, nieprzyjaznych i pustych, w widoczną już główkę niemowlaka. Mężczyzna pozostaje bierny. Jego otumanionego serca nie wzruszają łzy, nie wzrusza krew, nie wzrusza widoczny na twarzy dziewczyny ból. Nie docierają do niego żadne rzeczywiste bodźce. Szczękę ma zaciśniętą, czoło mokre od potu, drgające dłonie zwinięte w pięści. Tylko jego umysł pozostaje wolny. Na swój sposób. Nie do końca i niedokładnie. Z pewnością nie po bożemu. Długa igła po raz kolejny przebija skórę za zgięciu ręki.  
Dziecko płacze głośno, niepewnie ruszając nóżkami. Nikt nie reaguje.
Około osiemdziesięciu sześciu milionów odbiorników telewizyjnych, zarówno tych nowocześniejszych, kolorowych, jak i czarno-białych, na całym globie przekazuje zszokowanym widzom informację, że właśnie dziś, w Dallas, został zamordowany trzydziesty piąty prezydent USA, następca Dwighta Davida Eisenhowera. Cały świat skupia uwagę na położonym na południu Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, zamieszkanym przez niemal sześćset osiemdziesiąt tysięcy ludzi, drugim co do wielkości mieście stanu Teksas. 
Dwudziesty drugi listopada roku pańskiego 1963.




*) Autor cytatu - Oscar Wilde („Wachlarz Lady Windermere”)

(źródło zdjęcia: https://www.flickr.com/photos/daveglass/92086891/)

15 komentarzy:

  1. Chalo odbjur szszszsz…
    NO WIDZĘ ŻE OSTRO ZACZYNAMY! Zamachy, terroryści, dzikiepląsy (dobra, może ogarnę co się dzieje xD) Rety! :ooo Tak żem czuł, że Ty ten zamach tak dla zmyły :o A może to ma jakiś związek ze śmiercią prezydenta, a ja nie ogarnęłam? :o Albo nie powinnam nic czytać o tak wczesnej porze? :oo Dobra, ja chcę dalej, bo to było dużo za krótkie, ale Ty jesteś Ziemniakiem zapracowanym to Cię rozumiem i ten kosmos w walizce i te sprawy *____* (btw. Kocham rysunek kosmosu w walizce <3333)
    Masz krótki komentarz bo krótko napisałaś, o! Serio, serio, podoba mi się bardzo, bardzo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, bo ja mam deja vu xD Czy ja tego już nie widziałam? Nie dawałaś kiedyś tego gdzieś do czytania? Bo ja jestem przekonana, że to widziałam :o I byłam zachwycona i chciałam więcej, albo to było coś innego albo podobnego, w ogóle tysiące rzeczów na Zakonie się przewinęło, chalo, chalo, chalo koń <3
    Masz taki śmieszny nick i on jest taki kochany, że ja cięż <3 I ten szablon taki kochany, ten "kosmos w walizce", wszystko takie cudne, no ja! Ktoś się rodzi, jakieś terrorysty, "te pościgi te wybuchy", zaraz będziesz w linkach, drugi raz <3 Nie rozumiem dlaczego masz na to drugie konto ale spokoo. I ten cytat na dole z "Harry'ego" ;w;
    Wyszłam z wprawy z komentarzami xDD DOBRA JA NIGDY NIE POTRAFIŁAM ICH PISAĆ TAKA PRAWDA, ALE CO Z TEGO.
    No, pozdro, elo elo trzy dwa zero.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe, że już kiedyś Wam tym gdzieś machałam przed nosem, bo to stare dziecko jest już.
      Czy "byłam" i "chciałam" to celowe sformułowania? Mam rozumieć, że już nie jesteś i nie chcesz? D: (Chcesz, chcesz... :3)
      Też mi się Słodki Ziemniak podoba :3 Jest kochany.
      W linkach mogę być, dawaj B) Ty w moich też będziesz, strzeż się.
      Dla wyjaśnienia: drugie konto, żeby mi się nie plątały jakieś Gunsowe resztki po tym świeżym blogu. Ja te resztki bardzo kocham, ale one są tam i jest im tam dobrze, nie trzeba ich rozwlekać na cały świat ;P
      Bardzo Cię kocham, pozdro, pis joł.

      Usuń
  3. Wow. To było takie tajemnicze, takie niezrozumiałe. Nie wiem co napisać. Jestem pod wrażeniem.
    Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę kolejną, która przeszła na Ciemną Stronę Internetów i wróciła do blogowania, zatem ronię kryształową łzę szczęścia.
    A teraz to, o co prosiłaś...

    *opinia dla podbudowania chwiejnego szkieletu*
    Sama koncepcja bardzo mi się podoba. Prolog poprowadziłaś naprawdę ultra profeszynal... Magiel wydarzeń, które obeszły cały świat i jedno takie dotyczące dwójki ludzi, ale za to jeżące włosy na głowie. Tak to właśnie jest, że codziennie dzieje się czyjaś tragedia, a powszechne informacje w jej obliczu wydają się mocno ograniczone.
    Jak rozumiem cała historia będzie dotyczyła owego syna? Jeśli tak, to mnie kupiłaś za darmo... xD





    A jeśli nie, to też mnie kupiłaś.

    OdpowiedzUsuń
  5. O Słodki Ziemniaku!
    Po pierwsze: wygląd bloga. Taki śliczny, jasny i ziemniaczany! Nigdy nie widziałam czegoś podobnego.
    Po drugie: Prolog. Świetny prolog. Tak ładnie napisany C:
    Nic, tylko się zachwycać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko, miszcz, miszcz! Kłaniam się nisko i liżę stópki :D
    Po pierwsze. ZAJEBISTY WYGLĄD BLOGA! *O* Jest tak jasno i pozytywnie. Ogólnie ładnie się to prezentuje :)
    Dobra, kolejna sprawa. Ten prolog! Jest zajebisty! Taki... inny niż te wszystkie. Przynajmniej nie odstrasza człowieka po pierwszym zdaniu :D Zgrabnie wszystko przedstawiłaś. 3 razy na tak, dziękujemy!

    Love,
    Chelle

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurczę. Aż dostałam odruchu wymiotnego i kilka razy czytałam zdanie o tej dziewczynie, a potem o brodaczu. Już mnie krew zalewa, już chcę wiedzieć, na jakie ziółko wyrośnie to dziecko, czy w ogóle zdąży wyrosnąć i takie tam różne. Aż się skręcam, bo ten niepokój emanujący z prologu przeszył mnie na wskroś.No i wciąż lekko mnie mdli, jak sobie wyobrażę scenę w tym domu. I cóż może śmierć prezydenta mieć wspólnego z tymi narodzinami? A może to po prostu zwrócenie uwagi na problem narkomani, podkreślenie braku pomocy dla tych ludzi i takie tam, bla, bla, bla. To straszne. I wciąż się trzęsę. Rzekłabym, że prolog jest świetny, ale to trochę nie to słowo. Jest zimny jak parapet późną jesienią i teraz cały czas będę o nim myśleć, tworząc radosną poezję. No więc prolog...hmmm... zaciekawił mnie nieziemsko i będę skakać, gdy pojawi się ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawi się, pojawi :) Myślę, że pewnie jakoś pod koniec miesiąca, bo niby mam coś gotowego, ale to musi swoje odleżeć i pewnie jest jeszcze nafaszerowane błędami, także wzejdzie na tym blogu, kiedy nadejdzie odpowiedni czas ;)
      Uznałam ten odruch wymiotny za komplement. W sumie miałam zamiar stworzyć właśnie coś takiego i bardzo Ci dziękuję, że chciało Ci się to napisać. Cudowne uczucie, kiedy ktoś zwraca uwagę na coś, na co właśnie liczyłam, że uwagę zwróci.
      "Zimny jak parapet późną jesienią" - sama nie określiłabym tego lepiej (nie żebym była dobra w określaniu).
      Jeśli tylko przypadkiem jeszcze zajrzysz w komentarze i to przeczytasz: mogę mieć pytanie? Zastanawiam się czy trafiłaś tu przez mojego pierwszego bloga, czy może przez informację gdzieś w innym miejscu, czy może tak, o? W sumie nie wiem jeszcze czemu, ale ma to dla mnie chyba jakieś znaczenie :o

      Usuń
  8. Just awesome.
    Pisz dalej, nie mogę się doczekać! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz, niewiele mogę jeszcze napisać, ale ma to swój poziom i zaczyna się naprawdę zachęcająco. Oczywiście nie ma co tego przechwalać, bo wszystkie prologi są dobre. A później... tutaj już niestety się robi różnie.
    No, ale trzeba wierzyć w Ciebie i myślę, że będzie dobrze. Nie poddawaj się, nie wypalaj!

    A żeby nie było chamsko, że sam spam, to zapraszam do mnie, byłabym zaszczycona, jakbyś uraczyła mnie przeczytaniem moich trzech rozdziałów plus prologu. Nie naciskam, lecz ładnie proszę.
    Link: bullshit-and-lies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Halo, halo, serdecznie witam.
    Gdzieś tam sobie na Ciebie wpadłam i mówię 'a co tam, zajrzę'. No i wpadłam, przeczytałam. I co? No cholera, w sumie nie wiem co napisać. Powyższy tekst jak najbardziej mi się spodobał, ma w sobie to coś. Pozostawia ròwnież wiele do wyjaśnienia, a to bardzo lubię w opowiadankach *^*
    Ogòlnie z chęcią tu zajrzę i to jeszcze nie raz :)))
    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
  11. CZEŚĆ ZIEMNIAKU!
    TU ROJ!
    MELDUJĘ SIĘ.
    Przeczytałam i no w sumie nie wiem. Więcej powiem jak więcej przeczytam.
    Klimacik czuć bardzo.
    Zamach i wgl.
    Tak bardzo Ameryka tamtych lat *.*.
    A ten poród, opis bardzo @.@
    No nie wiem. Lecę dalej.
    Ale ogólnie to mi się podoba.
    Więc lecę dalej.
    jak to ja.
    długo nie wysiedzę.
    whatever.
    zaraz ci zaspamuję w drugim poście <3.
    nie przyzwyczajaj się do bezrojowej ciszy XD.
    Lovki mocno.
    Roj.


    OdpowiedzUsuń
  12. Stare (wcale nie) indiańskie (grudziądzkie) przysłowie (tak, zmyślam) brzmi "Poproś Sumi o coś do czytania, a przyśle cię tutaj." (Czyli jak coś to jej wina, że tu jestem, jakbyś już się zastanawiała za jakie grzechy musisz czytać ten komentarz. Tak serio to już drugi raz, dziko, nie? Wcześniej czytała, tylko fika z Regulusem.) Ogólnie to wszystko gites, kisiel jem, jakoś sobie zobrazowałam poród... Jestem takim typowym, psychicznym biochemem, że wypruwanie flaków wywołałoby u mnie uśmiech i nie odstawiłabym tego kiśla (a Hades wie jak to odmieniać!), w końcu dobry jest. Coś tak mi przyszło, że skomentuję wszystko (najszczersze kondolencje). Tak, chyba nie moje tematy (w mojej pustej czaszce smoki składają jaja, a anioły mroku... hejterstwa* wyzywają upierdliwe pixie), ale jestem przy komentarzu, czyli no... No czytam. Nie bierze mnie lenistwo - dostajesz owacje na stojąco!
    To idę dalej...

    OdpowiedzUsuń
  13. Może dziwnie zaczynać właśnie od tego, ale jestem oczarowana twoim formatowaniem tekstu. Tak dobrze jest widzieć coś tak poprawnego stylistycznie w internecie.
    Poza tym, cześć, chciałam przypomnieć, że milion lat temu obiecałam, że wpadnę na twojego bloga i powiem co myślę, więc wreszcie udało mi się tu zajrzeć. Nie przepadam za obyczjówkami, ale szczerze to chętnie przeczytam tę.
    Prolog jest bardzo fajny, podoba mi się klamra kompozycyjna. Zresztą to mój ulubiony zabieg.
    Nie jestem jednak fanką prologów. Uważam, że są zbędne, a większość autorów nie zna nawet ich definicji. Ale to już kwestia samego autora.
    Lecę dalej. :)

    OdpowiedzUsuń